niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział XI

Kiedy wróciłam do domu, Harry czekał na mnie z "niespodzianką" .
Okazało się, że gdy wczoraj byliśmy na spacerze w parku, ktoś nas widział i zrobił zdjęcia, które wstawił na twitter'a. Hazza pokazał mi je i zapytał:
-I co teraz z tym zrobimy?
-Hmm... westchnęłam. - Dostajesz ostatnio sporo pytań od fanek, czy jesteś nadal wolny, więc...
-... trzeba to ogłosić. - dokończył za mnie.
Już po chwili na tablicy Hazzy widniał wpis:
      "Już od dawna pytacie mnie czy mam dziewczynę.
      Widziałyście już pewne zdjęcie, więc nie ma co
       dalej się z tym kryć i oszukiwać. Odpowiedź na
       Wasze pytania brzmi: Tak, jestem w związku.
        Ale nie bądźcie złośliwe dla Nadine, nie ma po
       co, bo to wyjątkowa dziewczyna.
                                                                  Harry."
Od razu pod tweet'em pojawiło się mnóstwo komentarzy. Fanki Harry'ego życzyły nam szczęścia, i cieszyły się razem z nami.
-I co ? Widzisz, nie było tak źle. - stwierdził Harry.
-Tak, ale teraz na pewno twoje fanki przy każdej możliwości będą mnie obsmarowywać jak tylko się da. -    -usiadłam mu na kolanach.
-Nie, no , co ty... One nie są takie złe. - bronił Hazza. - Louis regularnie dostaje od nich marchewki.
Roześmiałam się.
-A tak w ogóle to gdzie on jest? - zaciekawiłam się.
Zdziwiłam się, ze nie ma go w salonie, bo tu zazwyczaj spędzał wolny czas oglądając telewizję albo grając na PlayStation
-Siedzi u siebie. - Harry kiwnął głową pokazując schody prowadzące na piętro. - Biedaczek, siedzi i się zadręcza.
-Pójdę na chwilę do niego. - wstałam.
-No , ej! - zaprotestował  teatralnie Hazza. - Zostawisz mnie? - próbował zrobić urażoną minkę, ale mu to nie wychodziło,
  Kiedy weszłam do pokoju, Lou siedział na łóżku, patrząc bez emocji przed siebie. Gdy zauważył, ze weszłam , od razu zaczął:
-Jeżeli chcesz mówić, jak źle zrobiłem i an mnie nawrzeszczeć, to możesz sobie od razu odpuścić i wyjść, bo już to słyszałem. - rzucił wrogo.
Jego słownego ataku nie skomentowałam, tylko usiadłam obok niego na łózku.
-Żałujesz? - bardziej stwierdzałam niż pytałam.
-Nawet nie wiesz , jak...
-To czemu jej nie przeprosisz?
Lou zpojrzał na mnie jak na kosmitkę.
-A myslisz, że co ja próbowałem zrobić przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny? Dzwonię do Ellie i dzwonię, ale ona nie odbiera. Nadine, pomóż mi... Ty ją znasz od dziecinstwa, wiesz co lubi. - spojrzał na mnie błagalnie.
-Hmm... - zastanowiłam się. - W sumie to mam taki jeden pomysł. Posłuchaj...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

przepraszam , że taki krótki, ale nie wiedziałam co napisać .;  /
 tak coś ostatnio weny nie mam . ; c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz