Do drzwi zadzwonił dzwonek. Otworzyłam. Ellie byłą ubrana w czarne obcisłe rurki i białą tunikę w paski. Na to miała założoną czerwoną marynarkę z rękawem 3/4 i jednym guzikiem. Do tego ubrała czerwone conversy. An ubrała turkusowe szorty, białą bokserkę, na to miała założoną czarną ramoneskę. Do tego założyła turkusowe malerinki z kokardami.
-Woow . - gwizdnęłam. - Dziewczyny, wyglądacie rewelacyjnie.
-Ty też. - odwzajemniła się Annie.
-Czym jedziemy? - zapytałam.
-Moim samochodem - odpowiedziała Elle. No tak. Tylko ona miała 18 lat, i prawo jazdy.
Po kilku minutach dojechałyśmy na miejsce.
Otworzył nam Louis.
-Witam piękne panie. - uśmiechnął się.
-Cześć. - odpowiedziałam pierwsza. - Gdzie Harry?
Lou przewrócił oczami.
-Tu jestem! - krzyknął z salonu.
Weszłyśmy do środka.
Przywitały nas śmiechy Zayn'a i Hazzy.
-Co was tak bawi? - spytałam zdziwiona.
-Widzieliście jak się dobrali? - zapytał ten pierwszy wskazując na Ellie i Lou, po czym znowu wybuchnął śmiechem.
Wszyscy spojrzeli na parkę, która od razu przypadła sobie do gustu. Obydwoje byli ubrani tak samo, tyle że Louis zamiast marynarki, miał czerwone szelki.
-Jestem Ellie. A to... - wskazała na An.
-...Annie. - sokończyła wskazana.
Ja jestem Zayn. - odpowiedział czarnowłosy podchodząc do An. - A to Harry i Louis.
-Wiemy, wiemy. - odpowiedziały dziewczyny zgodnie
-To co robimy? - zagadnęłam.
-Mieliśmy robić grill'a, ale Lou nie jest za dobrym kucharzem. - stwierdził Harry.
Hmmm... To pewnie dlatego z ogrodu dochodził zapach spalonego mięsa.
-No ej! Nie zganiaj na mnie!- Lou zrobił urażoną minę godną trzylatka, który nie dostał lizaka. - To mięso samo się spaliło...
-To może ja skoczę do kuchni i zrobię tacos? - zagaił Harry.
-Ooo.... Dobry pomysł. - odpowiedziała Annie.
To dziwne, ale przebojowa An, stała się przy Zayn'ie nieśmiała, a Elle, która na codzień byłą cicha, teraz głośno śmiała się z jakiegoś żartu Lou. Co się dzieje z tymi ludźmi , kiedy się zakochają. Ciekawe czy ja też się zmieniłam...
Nie mogąc patrzeć, na czułości , udałam się do kuchni.
-Pomóc ci w czymś? - zwróciłam się do Hazzy , krzątającego się po kuchni, niczym zawodowy kucharz.
-Eee... Możesz rozłożyć naczynia na stole. - pokazał talerze, - Widzę, ze już dobrali się w parki. - szturchnął mnie ramieniem, kiedy weszliśmy do salonu.
Roześmiałam się.
-To było do przewidzenia... - i znowu się roześmialiśmy.
-Co was tak śmieszy? - zainteresował się Zayn. Louis , oczywiście, nie odrywał oczu od Ellie.
-Nic, nic. - odpowiedziałam wymijająco.
Usiedliśmy do stołu. Każdy zajadał się bez słowa. Musiałam przyznać, Harry był genialnym kucharzem.
-No, no. Nie wiedziałam, że tak dobrze gotujesz. - pochwaliłam Harry'ego.
-Tak wcześnie go nie chwal. - odezwał się Lou. - To jedyne danie, które umie zrobić. - puścił mi oczko.
-A ty to co? Sam nawet nie umiesz zrobić sobie jajecznicy. - Hazza pokazał język Louis'owi.
-Dobra, dobra. Następnym razem JA gotuję. - przerwał Zayn. - A teraz... Dziewczyny, mogłybyście na chwilę udać się do kuchnii, amy z chłopakami się przygotujemy. - powiedział tajemniczo.
-Uszykujecie? - zapytałąm.
-Mamy dla was niespodzianke. - wytłumaczył Harry.
-Okeej. - odpowiedziałam zmieszana, bo nie wiedziałam o co im chodziło.
Kiedy weszłam do kuchni, w której już były dziewczyny usłyszałam:
-...jest TAAKI przystojny! - wukrzyknęła z zachwytu An. Chyba chodziło jej o Zayn'a.
-A ty, Nad, jak myślisz: mam szansę u Louis'a?- zapytałą mnie Elizabeth.
-Jeszcze się pytasz! Nie widzisz jak na ciebie patrzy? An, potwierdź.
-Emm... Nie zwracałam uwagi, na nikogo prócz Zayn'a. - powiedziała An rozmarzonym głosem.
-Eh, wy... - westchnęłam.
-No co? - zdziwiłą się Elle. - Tobie Harry też się podoba.
-No tak... Ale to gwiazda, może mieć każdą i w ogóle...
-Taa... Zayn i Lou też , i co? - dodałą An. - Ty nie widzisz tych jego "dyskretnych" spojrzeń? To widać. Podobasz mu sie . I vice versa, no nie?
- No chyba, tak... A tak w ogółe , to już powinnyśmy do nich wracać.
Kiedy weszłyśmy do salonu naszym oczom ukazali się chłopcy, w tym Zayn z gitarą.
-Postanowiliśmy zrobić wam mini-koncert One Direction 3/5. - uśmiechnął się uroczo Harry.
-To co? Jakieś życzenia?- dodał Lou.
-Ja poproszę " Save you tonight" - poprosiła Ellie.
Nie znałam tej piosenki, ale An mi powiedziała, że kwestie Liam'a śpiewał Louis.
Następną piosenką była "One Thing" . Po jej zakończeniu Harry odezwał się do mnie.
-A dla ciebie co zaśpiewać? - zapytał mnie.
-Hmm... Znam tylko jedną waszą piosenkę . - odpowiedziałam zawstydzona swoją niewiedzą. - "What Makes You Beautiful".
-Ale spoko, nie martwcie się. Ona prawie w ogóle nie słucha muzyki. - dodała Elle.
Chłopcy zaczęli śpiewać. Gdy naszła pora na solówkę Harry'ego, podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i wyśpiewał patrząc mi w oczy:
-Baby you light up my world like nobody else...
Gdy skończyli mini-koncert, z Harry'm poszliśmy do ogrodu, na huśtawkę.
-Nadine, wiem że znamy się dopiero dwa dni - zaczął Hazza. - Ale nigdy nie spotkałem tak wyjątkowej dziewczyny jak ty... - zbliżył swoją twarz do mojej...
-No siem..! - krzyknął Lou wbiegając do ogródka, ale nie dokończył. - ... O! Chyba przeszkodziłem naszym gołąbeczkom. To ja spadam. - i uciekł do domu.
Na tym romatyczna atmosfera opadła.
-Ja chyba będę musiała już lecieć, dziewczyny już są w samochodzie... - odezwałam się, chociaż nadal nie mogłam ochłonąć po wyznaniu Harry'ego. Każda część mojego ciała chciała przy nim zostać.
-Odwieźć cię?
-Nie, jedziemy samochodem Ellie. Ale spotkamy się jeszcze, prawda?
-Tak. Napiszę do ciebie. - To cześć. - przytulił mnie.
-Paa.
Weszłam do samochodu.
-Elizabeth, czemu nie zatrzymałaś Lou? Zepsuł taką romantyczną chwilę... - rozmarzyłam się.
-Aż tak? Chciałam go zatrzymać, ale uparł się , że musi powiedzieć Harry'emu coś ważnego.
-No troszkę. A jak tam Lou i Zayn? - zapytałam dziewczyny.
-Super. Mam numer Louis'a. - odpowiedziała Elle.
- A ja umówiłam się na randkę z Zayn'em! - wykrzyknęła radośnie Annie, a później głośno pisnęła. - -Iiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!
-Ciszej, ciszej. - zakryłam sobie uszy teatralnym gestem. - Okeej. - dojechałyśmy do mojego domu. - -To cześć.
Pożegnałam się z dziewczynami i ruszyłam w stronę domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz