środa, 7 listopada 2012

Rozdział XXVII

      {Nadine}
   
  Usłyszałam jakiś głos. Brzmiał znajomo, ale pod jakimś względem obco.
Cofnęłam nogę i odwróciłam się w stronę, od której on dochodził. Było ciemno, więc zauważyłam tylko ciemną sylwetkę.
-Kim jesteś? - wyszeptałam.
Zamiast odpowiedzieć przybliżył się i zmienił temat.
-Nadine, piłaś coś? - zapytał mnie anielski zniewalający głos.
-Troszeczkę. - odpowiedziałam. Cudem, bo strasznie szumiało mi w głowie.
-Troszeczkę, to znaczy ile? - podniósł leżące u jego stóp butelki.
  Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie mogłam utrzymać równowagi. Chyba dlatego, że byłam pijana i/lub stałam nie opierając się na kulach.
Poczułam, jak spadam. Czekałam, aż uderzę w twardą ziemię, ale zamiast tego poczułam, jakbym leżała na czymś miękkim.
Tajemniczy Chłopak mnie złapał i trzymał na rękach. Dopiero teraz uważnie się mu przyjrzałam, bo księżyc oświetlił jego twarz. Tak samo, jak głos - kojarzyłam jego twarz, ale nie wiedziałam skąd.
  Czułam się dziwnie. Byłam pewna, że spadłam. Potwierdzało to towarzyszące mi uczucie lekkości, tak jakbym leciała.
-Czy ja już umarłam? - zapytałam. - A ty jesteś aniołem?
Skojarzył mi się z tym właśnie stworzeniem, bo z wyglądu przypominał boga z jakichś greckich rzeźb. Loki okalały twarz o idealnych rysach. Teraz, kiedy jego usta wykrzywiły się w kpiącym uśmiechu, na policzkach ukazały się urocze dołeczki.
-Nie nadawałbym się na niego. Jestem Harry. - odpowiedział, na co z mojej strony zapadła pytająca cisza. - Znowu mnie nie pamiętasz? To chyba jakieś fatum. - spuścił głowę Mój Anioł.
-Hmm...-zastanowiłam się co powiedzieć. - Biorąc pod uwagę to, że piłam i, że już - chyba - nie żyję, to raczej nie możliwe, abym pamiętała anioła, bo one nie objawiają się ludziom. - nie panowałam nad tym co mówię, więc mogło to być pokręcone.
-Nadine, gadasz  jakieś bzdury. Zaniosę cię do domu, a kiedy wytrzeźwiejesz to porozmawiamy. Teraz możesz spróbować zasnąć - poradził mi Anioł czy, jak wolicie Harry.
-I chyba tak zrobię. - ziewnęłam. - Dobranoc Mój Aniele.
                                              *                                  *                                      *
      {Harry}
  Niektórzy stwierdziliby, że po tym o czym się dowiedziałem, załamałbym się jeszcze bardziej. W końcu, po raz kolejny moja dziewczyna (w tej sytuacji, raczej była) znowu mnie nie pamięta.
Ale dla mnie było ważne teraz to, że trzymam Ją na rękach. Mojego Anioła - przemknęło mi przez głowę. To, że mnie tak nazwała było przyczyną tego, że sporo wypiła, ale dla mnie ona własnie taka była. Aniołem. Kruchą istotą, dla której żyję.
  Nie ważne, że mnie nie pamiętała. Przestało mi zależeć na tym, aby w końcu przypomniała sobie swoje poprzednie życie i mnie. Ważne było, że powoli rozpalała się we mnie iskierka nadziei na to, że nasze dusze znowu się połączą.

----------------------------------------
Jejjku, długo mnie tutaj nie było... Więc zrekompensuję się Wam tym, że dodam rozdział szybciej, czyli jeszcze w tym tygodniu jeśli będzie dużo komentarzy :)
W tym rozdziale nie działo się za dużo, i jest trochę krótkawy, ale dowiedzieliście się o tym, co Harry teraz czuje. Jak widzicie - tylko Wam zależy na tym, żeby Naddie przypomniała sobie o przeszłości. No, oczywiście - jej także :)
Zbliża się koniec tego wątku, a co za tym idzie - koniec opowiadania. Jak myślicie, jak się zakończy? :)
Do następnego! ♥
/Victoria.