niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział III

Zdziwiłam się. Taka gwiazda, tutaj? Rozumiem, że mogłam go spotkać, w parku, czy sklepie. Ale
w takim odosobnionym miejscu?
-Hmm... Moi rodzice... Dzisiaj zginęli, w wypadku. - łza popłynęła mi po policzku . - I przyszłam tu. Gdy byłam mała, bawiłam się tu z nimi. A teraz ich już nie ma...
-Ciii... Będzie dobrze. A tak w ogółe, jestem Harry. - uśmiechnął się do mnie. Od tego uśmiechu, robiło się cieplej na sercu. - A ty?
-Nadine. Przepraszam, że ci się tu mazgaję jak małe dziecko, ale... - nie dokończyłam, bo znowu płakałam. Nie wiedziałam, ze człowiek może wyprodukować tyle łez .
-Nic nie szkodzi. Ale chyba powinnaś iść do domu, robi się ciemno. - pomógł mi wstać z ziemi.
-Ty też .
-Haha . Wiem, ale lubię wieczorne spacery. Odprowadzić cię? - zapytał.
Nie chciałam iść teraz do domu... Patrzeć na fotel, na którym tata zawsze siedział czytając gazetę. Firanki, które niedawno kupiła mama...
-Do domu? Nie... Nie będę w stanie patrzeć na to wszystko. Pójdę do mojej przyjaciółki... - tak. U An, czułabym się najlepiej.
-A może, pójdziesz ze mną, do mojego mieszkania?
-Ale... Niech będzie. - nie mogłąm uledz tym hipnotyzyjącym oczom. "Jest taki przystojny", pomyślałam. Ale nie miałam u niego szans. On jest celebrytą, a ja zwykłą dziewczyną. Ale przy nim czuję się, jak przy osobie,  którą znam od dzieciństwa...
Doszliśmy do jakiegoś domu. Domu? Nie... Raczej willi.
- Wow. Jest twój?- wskazałam na dom.
- Tak i Louis'a. A co ? - Louis'a? Jakiego Louis'a? Aaaa... Tego z zespołu...
- Nic, nic. Duży jest. Ładny. - podziwiałam dom jeszcze kiedy weszliśmy do środka.
- A Louis gdzie?
- Tak szczerze to nie wiem. Kiedy wychodziłem jeszcze był. - zaprowadził mnie do salonu .- Siadaj . - Wskazał na kanapę. - Chcesz coś do picia?
- Hmm... Może być woda mineralna.
Kiedy Hazza wrócił z wodą, zapadła krępująca cisza. Wypiłam i wstałam
-Ja chyba będę musiała iść do domu. - stwierdziłam.
-A może zostałabyś u mnie? Mamy dodatkową sypialnię, więc... - zaczął nieśmiało.
-Naprawdę, mogłabym? Bo jak będę robić kłopot, to mogę iść do siebie .
-No pewnie, że możesz. To co? Może pooglądamy jakiś film? - zapytał Harry.
-Okej, ale nie komedię. Nie lubię ich.
-To może jakiś horror? - oczy zaświeciły Hazzie. Nie lubiłam horrorów, ale wolałam je od komedii.
-No nie... Będę się bać. - zażartowałam.
-To wtedy się do mnie przytulisz. - wyszczerzył się.
Ojj... Nawet nie wiesz jakbym  chciała.
Oczywiście nie powiedziałam tego na głos.
-Pożyczyłbyś mi jakiś t-shirt i dresy? Bo raczej w tym - wskazałam na swoje ubrania - nie będę siedzieć i spać.
-Jasne. - podszedł do szafki. - Masz to i to. - rzucił mi niebieską bluzkę ze Spongebob'em i szare dresy, które, nawiasem mówiąc, były dwa razy dłuższe od moich nóg.
-Okeej, dzięki. A łazienka jest...?
-...Korytarzem prosto i drugie drzwi na lewo.
Poszłam do łazienki. Umyłam twarz i przebrałam się w ciuchy Harry'ego. Wyglądałam przekomicznie. Wróciłam do salonu.
-Jesteś śliczna. To znaczy.. masz, noo... ładną bluzkę!- zarumienił się.
-Eee... Dzięki. - roześmiałam się. - To co oglądamy?
-"Paranormal Activity". Może być? - usiedliśmy naprzeciwko telewizora.
-Jasne.
Na początku nie zwracałam uwagi na film, co chwilę spoglądałam na Harry'ego. Kiedy w końcu skupiłam się na filmie, trochę zaczęłam się bać.
Wtuliłam się w Hazzę. Objął mnie ramieniem, uśmiechając się.
Po chwili zasnęłam...

1 komentarz: