niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział I

Rozdział I

Mieszkam w Londynie odkąd pamiętam. Kiedy wróciłam do domu po wakacjach we Włoszech, nie czułam się, jak w domu.
Wiedziałam, że gdzieś tam, w świecie, jest dla mnie miejsce, u boku kogoś, kto zapewni mi szczęście. Ale kiedy weszłam do mojego pokoju, czułam się jak w nieznanym miejscu.
Wykąpałam się i ubrałam w jakieś wygodne ciuchy. Podróż samolotem mnie zmęczyła, więc postanowiłam się zdrzemnąć.
Na przekór moim planom, obudziłam się rano. Zeszłam do kuchni, żeby zjeść śniadanie.
W kuchni, z kubkiem w ręku, siedziała moja mama.
-Dzień dobry, śpiszku. Jak się spało? - spytała.
-Hmm... Dobrze. Jak długo spałam?
- 12, może 13 godzin, więc jeśli mi powiesz, że jeszcze jesteś zmęczona, to nie wiem, czy ty
W OGÓLE się wyśpisz- mówi mi moja mama.
-Nie, jest w porządku. Zjem tylko jogurt i idę pobiegać. Trochę świeżego powietrza się przyda.
Poszłam do pokoju przebrać się z "piżamy" i zadzwoniłam do swojej przyjaciółki.
-Annie? To ja, Nadine.
-No hej. Co tam? Jak było na wakacjach?
-No właśnie w tej sprawie do ciebie dzwonię. Mam ochotę pobiegać. Idziesz ze mną? Opowiem ci wzystko.
-Okej, to za 15 minut u ciebie jestem.
-To pa.
Rozłączyłąm się.
Z Annie przyjaźniłyśmy się od dzieciństwa. Była dla mnie jak siostra. Przez te dwa miesiące stęskniłam się za nią. Taka krótka rozłąka, a tak bardzo mi jej we Włoszech brakowało. Nie wiem, jak wytrzymam, kiedy wyjedziemy na studia. Ja pewnie pojadę do jakiejś szkoły artystycznej. Uwilbiam robić zdjęcia i całkiem dobrze mi wychodzą. Jestem przecież fotografem w szkolnej gazetce. A Annie? Ona pewnie pójdzie do szkoły dla modelek. Jest taka wysoka
i szczupła. Urody też jej nie brakuje. Długie blond włosy odziedziczyłą po mamie, a duże, niebieskie oczy po tacie. Ma własne portfolio i brała już udział w profesjonalnej sesji.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. To pewnie An.
Zbiegłam po schodach, ubrałam buty do biegania i wzięłam moją lustrzankę. Pomyślałam, że porobię trochę zdjęć An.
-Hej kochana- podeszłam do niej i ją przytuliłam.- Boże... Ale ja się za tobą stęskniłam- -powiedziałam w jej włosy.
- Ja też. To gdzie biegniemy?- spytała.
-Tam gdzie zawsze- odpowiedziałam.- Na łąkę. Mam pomysł na parę fotek.- zaczęłam biec.
-Teraz? W takim stroju? Będę wyglądała głupio - oznajmiła naburmuszona.
Spojrzałąm na nią. Miała na sobie czarne legginsy, szeroką szarą bluzkę opadającą na jedno ramię i czarne trampki. Włosy spięła w luźny koczek.
-To zrobimy zdjęcia typu beauty. Tylko twarz - powiedziałam.
-Okeej.
Dobiegłyśmy na małą polankę w środku lasu. Usiadłam na trawie i zaczęłam opowiadać o moich wakacjach.
-No więc, przez cały czas siedziałam na leżaku czytając, albo robiłam zdjęcia. Krajobrazy są tam nieziemskie. Chodź, popatrz - podsumowałam i pokazałam jej moje zdjęcia z Italii.
- No, no. Zazdroszczę. A poznałaś może jakiegoś przystojnego Włocha?- oczy błyszczały An
z ciekawości.
-Eee... Nie.
-Ej, nie przesadzaj... Na pewno ktoś zwrócił uwagę, Jesteś ładna. Nie da się ciebie nie zauważyć - komplementowała mnie.
-Dzięki. Ale ja naprawdę nikogo nie poznałam. Kiedy ktoś dał mi komplement, po prostu dziękowałam. A co niby miałam robić.
-Aaa... Grałaś niedostępną. To działa na chłopaków...
-Ej! Nie... Przecież wiesz, że jestem typem samotnika. Nie zwracam uwagi na takie rzeczy.- -broniłam się.
-Ehh... Mogłabyś mieć każdego, a ty co? Kobieto, marnujesz sobie życie...- westchnęła.
- Nic nie marnuję. Na miłość będzie jeszcze czas. - tłumaczyłam An. Ona gadała tylko
o chłopakach, ale i tak ją uwielbiałam. Zawsze mnie potrafiła wesprzeć.- To co? Robimy te zdjęcia?- odwróciłam jej uwagę. Uff...
-No pewnie. To gdzie mam się ustawić?- zapytała.
-Hmm... Odejdź metr w tamtą stronę.-wskazałam jej kierunek.- I możesz rozpuścić włosy.
Przez około pół godziny robiłam zdjęcia. Zaczęło się ściemiać, więc pobiegłyśmy do swoich domów. Po drodze wstąpiłam do studia fotograficznego, żeby wywołać zdjęcia z wakacji
i dzisiejszej sesji. Kiedy wróciłam do domu była 20.05. W kuchni spotkałam tatę.
-A co tak późno?- jak zwykle narzekał. Chociaż to "zwykle", zdarzało się rzadko, ponieważ moi rodzice pracowali całymi dniami i wracali do domu po północy. Zdziwiło mnie to, że tak wcześnie jest w domu.
-Oj, tato. Nie narzekaj. Byłam z An.- wytłumaczyłam się. - A ty co tak wcześnie?- zmieniłam temat.
- Odwołali dzisiejszy bankiet.
-Aha. -Sięgnęłam po płatki i mleko.- Nie obrazisz się, jak już pójdę do siebie i cię tu zostawię?-
- chciałam iść dzisiaj wcześniej spać, żeby wyspać się na pierwszy dzień szkoły. Musiałam jeszcze rozpakować resztę swoich rzeczy.
- Nie, idź, idź. Ja jeszcze mam jakieś papiery do uzupełnienia- kierował się do swojego gabinetu.
-Okej, to dobranoc.
Poszłam do swojego pokoju. Kiedy weszłam od razu rozpakowałam resztę walizek. Na dnie jednej znalazłam jakieś zawiniątko. To były prezenty dla moich przyjaciółek. Dla Annie - złoty łańcuszek w kształcie serduszka z małym diamencikiem. A dla Elizabeth - jej portret. Kiedy szłam uliczką we Florencji, zauważyłam człowieka, który malował portrety. Od razu pomyślałam o Ellie, ponieważ ona uwielbia sztukę. Dałam mu jej zdjęcie i po kilku godzinach obraz był do odebrania.
Ułożyłam wszystko razem w torbie z książkami. Poszłam się wykąpać i przeprać w piżamę. Byłam tak zmęczona, że od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

no i pierwszy rozdział . ; >
na razie się rozwija, ale obiecuję, że w następnym rozdziale , który dodam za chwileczkę, pojawi się ktoś nowy . ; )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz