środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział IX


Kiedy kładliśmy się z Harry'm spać, Louis'a nadal nie było. Bałam się, ze Eleanor znowu go omota,       a on zostawi Ellie. Ona z kolei szybko przywiązywała się do ludzi i widać było, ze pokochałam Lou.
Rano, kiedy jedliśmy śniadanie do drzwi zadzwonił dzwonek. Myśleliśmy, że to Lou, który zapomniał kluczy.
Ale kiedy otworzyłam, przed drzwiami stała Elle.
-Hej! - przywitała się wesoło. - Jest Louis?
-Eee... Nie, nie ma go... Ale możesz na niego poczekać. - odpowiedziałam nieco speszona. W mojej głowie roiło się pełno myśli: " Gdzie on jest? Co powiedzieć Elizabeth?".
Kiedy Ellie siedziała w salonie, ja wróciłam na chwileczkę do kuchni, w której był nadal Hazza.
-Co teraz zrobimy? - spytałam z lękiem w głosie. Nie chciałam okłamywać mojej przyjaciółki, ale prawda mogła być bardziej bolesna...
-Chyba będziemy musieli coś wymyśleć, a kiedy Louis wróci, sam jej wszystko wyjaśni. To chyba najlepszy sposób. - odpowiedział wchodząc do pomieszczenia obok.
Usiadłam na fotelu. Nie wiedziałam co się dzieje z Lou. Nie wiedziałam co teraz robi, a co najgorsze, nie wiedziałam co powiedzieć Elizabeth. Byłą wrażliwą osobą i nie chciałam wyciągać pochopnych wniosków, bo mogłoby to ją zranić. Jakiś głosik w mojej głowie mówił: " A może Louis nic głupiego nie zrobił? Może Eleanor to dla niego przeszłość?" . Ale ta dziewczyna umiała postawić na swoim. Ale nadal nie mogłam zrozumieć, jak Lou mógł zostać u niej na noc...
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Ellie.
-Nad?! - krzyknęła. Musiałam się "wyłączyć". skoro nie mogli się ze mną skontaktować. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zrobiła obrażoną minkę.
-Eee... Przepraszam . Tak , słucham, słucham. - zwróciłąm się ku dziewczynie. - A co mówiłaś?
Elizabeth przewróciła oczami.
-Pytałam się CO ROBIMY. Skoro Lou jest u rodziców, to chyba nie będziemy tylko siedzieć i nic nie robić, no nie?
-U rodziców? - zdziwiłam się.
Spojrzałam na Harry'ego, który wyszeptał bezgłośnie "Musiałem coś wymyślić" .
-A ... Tak, tak. - poprawiłam się szybko.
Nawet nie wiesz jakbym chciała, żeby tam był . - dodałam w myślach.
Gdy poszłam do toalety, wysłałam sms'a do Louis'a:
"Gdzie ty jesteś? Ellie przyszła. Mam nadzieję, że nie zrobiłeś czegoś, czego mógłbyś żałować. N."
  Przez resztę czasu graliśmy we trójkę w karaoke. Oczywiście, Hazza wypadł najlepiej, bo my z Elle, nie potrafimy za grosz śpiewać. Ale liczyłą się zabawa.
Około 15.00 Louis zjawił się w domu. Ja, zanim zdążył się jeszcze rozebrać z kurtki, zaczęłam:
-Tomlinson?! - zwracałam się do niego tak, tylko wtedy, gdy mnie denerwował. Zdarzało się do rzadko, ale jeśli już, to wiadomo, że chłopak narozrabiał. - Musimy pogadać.
Pociągnęłam go za rękaw i zaprowadziłam na korytarz na piętrze, gdzie byliśmy poza zasięgiem słuchu dwójki , która została w salonie.
-Co ty sobie myślisz? - od razu rzuciałam. Wiedziałam, że nie muszę jakoś rozwijać, bo Lou i tak by nie zrozumiał aluzji. - Myślisz, że możesz tak ranić Ellie?
-Nadine... Ale ja tylko byłem u Eleanor...
-"Tylko" ? I "tylko" spędziłeś bardzo miło z nią noc, czy nie tak?
-Ja tylko... - nie dokończył , bo mu przerwałam:
-Nie obchodzi mnie to. - powiedziałam ostro. - Ale Elizabeth jest moją przyjaciółką, i nie chcę , zebyś sprawił jej przykrość, rozumiesz?
Przytaknął.
-A teraz marsz do niej i się tłumacz.
Nie czekając na jego reakcję, wróciłam do Hazzy i Ellie.
-I co? - spytał mnie, kiedy pozostała dwójka udała się do pokoju Lou, żeby "pogadać na osobności", jak to Louis określił.
-Powiedziałam mu co myslę o jego zachowaniu. A teraz chyba tłumaczy się przed Ellie.
-Hmm... Ja też z nim porozmawiam. Ale dopiero jak to wszystko się choć trochę uspokoi.
Przez czas, kiedy Ellie z Louis'em rozmawiali, my z Hazzą postanowiliśmy pójść na spacer. Gdy doszliśmy do parku, usiedliśmy na jednej ze stojących tam ławek.
-Nie chcę, zeby Ellie była nieszczęśliwa... - wtuliłam się w Harry'ego.
-Ale Lou potrafi być czasem durniem. - stwierdził. - Nie wiem czemu się tak wygłupił. Przecież Eleanor to przeszłość...
- A tak w ogóle, to czemu oni ze sobą zerwali? - zaciekawiłam się.
-Hmm... Eleanor nie wytrzymywała tego, ze Lou poświęca dla niej mało czasu, przez koncerty, wywiady, i tak dalej... Ale sama się na to godziła decydując o związku z piosenkarzem.
Ja też tego nie lubiłąm, ale nie żeby od razu zrywać z Harry'm. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie wiem, jakbym wytrzymała, kiedy budząc się, nie widziałabym słodko pochrapującego Hazzę... Był dla mnie wszystkim . Czym prędzej odepchnęłam od siebie te myśli.
On chyba też o tym myślał, bo po momencie zapytał:
-Pamiętasz jak się poznaliśmy?
-A jak mogłabym zapomnieć? To było nad strumykiem... Potem poszliśmy do ciebie... - na samą myśl o tym wspomnieniu, uśmiechnęłam się.
-Oglądaliśmy film, ty zasnęłaś... - wypowiadając te słowa, Harry mnie przytulił.
-I na zajutrz sms od ciebie, który zmienił wszystko... Przynajmniej z moijego punktu widzenia. - dopowiedziałam.
-Baby you light up my world like nobody else... - zanucił mi do ucha.
Odwróciłam do niego głowę i pocałowałam go.
Robiło się już owoli ciemno, więc postanowiliśmy już wracać.
Kiedy skręciliśmy w naszą uliczkę, przed domem, na schodach, siedziała Ellie. Ale zdziwiło mnie coś  w jej wyglądzie.
Pewnie dlatego, że...
...Płakała.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------

przepraszam , że wczoraj nic nie dodałam , ale nie miałam weny . ; /
ten rozdział pisałam z trudem, więc nie wiem czy ciekawy . -.-

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

                                                macie Harry'ego . ♥

2 komentarze: