piątek, 20 lipca 2012

Rozdział XX


  Przez kilka następnych dni Harry nie pojawił się w szpitalu ani razu. Nie czułam się z tym dobrze. bo wiedziałam, że go zraniłam. Nie chciałam, żeby się obwiniał. Naprawdę. Wyglądało na to, że bardzo wiele dla niego znaczyłam. A ja to po prostu zepsułam. Jestem okropna. Ale przecież specjalnie wszystkiego nie zapomniałam. Tak się przecież nie da.
A właśnie. Amnezja. Pieprzona amnezja.
  Przez tych kilka pustych dni dowiedziałam się dokładnie, co mnie tu sprowadziło.
"Amnezja spowodowana wstrząsem mózgu, który spowodowany był powielanymi uderzeniami jakimś twardym przedmiotem w głowę. Do tego złamanie otwarte lewej nogi. Podwójne. Jedno kości udowej, drugie piszczelowej".
Taką diagnozę usłyszałam dzień po wizycie Harry'ego, od Alexandry - stażystki, która się mną zajmowała.
Lexi była drobną, jasną szatynką lub ciemną blondynką, zależy jak kto spojrzy, która zawsze starała się uśmiechać. Od razu ją polubiłam. Zapewniała mi towarzystwo wtedy, kiedy Annie i Elle były w szkole.
-Miałaś szczęście. - powiedziała mi pokazując zdjęcia rentgenowsie mojej nogi. - To tak zwane złamania proste, jakby przeciąć kość siekierą. To dobrze. Takie złamania zrastają się szybko i bez komplikacji. - spojrzała się na mnie, by zobaczyć czy rozumiem. Kiwnęłam głową, bo w dziecińtwie często bywałam na ostrym dyżurze. - Ale i tak nie obejdzie się bez rehabilitacji, jeżeli nie chcesz poruszać się na wózku. Ale zaczną się one dopiero, gdy noga się zrośnie, zyli jak będziesz już w domu. Rany na głowie już kończą się goić. Ale siniaki nadal są widoczne.
-Jeej. Pewnie wyglądam, jak siedem nieszczęść. - syknęłam, bo szwy w tyle głowy mnie zapiekły. - Lepiej nie będę się przeglądać w lustrze.
Lexi cicho zachichotała.
-Cały efekt dopełnia ten smutny grymas na twojej twarzy. Coś cię gryzie? - zapytała się troskliwie.
Poczułam, ze łatwo się z nią zaprzyjaźnię.
Nie prostestowałam i już po chwili opowiadałam jej wszystko.
       *      *     *
  Od tamtej pory minął tydzień. Znałam już Lexi całkowicie.
Była przemiłą dziewczyną, której największą przyjemność dawało pomaganie ludziom. Miała tyle samo lat co ja i w przyszłości chciałaby być chirurgiem lub rehabilitantką, dlatego zgłosiła się do wolonariatu i trafiła tutaj. Lekarze od razu zauważyli jej potencjał i zaproponowali staż.

  Harry nadal się nie pojawiał. Smuciło mnie to, ale humor poprawiali mi inni goście.
Moja siostra Mary, która pracowała tu w recepcji, zjawiała się w każdej wolenej chwili podczas pracy oraz po niej.  Znalazła nowe mieszkanie w centrum Londynu i chciała, żebym po wyjściu ze szpitala zamieszkała u niej. Ale, jak podkreśliła, "wybór należy do mnie, bo jestem już dorosła".
Oczywiście, propozycji było więcej.
Od Annie, która mieszkała z rodzicami i młodszym bratem. Ale choć ją uwielbiałam, wiedziałam, ze dla takiej osoby, która zawsze jest w ruchu, ktoś kto musi mieć zapewnione rehabilitacje, byłby ciężarem.
Nawet Lexi, która wiedziała, ze nie mam gdzie się podziać, ponieważ moi rodzice zmarli, a mój dom został sprzedany, proponowała mi swoje mieszkanie.
Lecz do tej pory zdecydowałam się na mieszkanie z Ellie.
Miała ona mieszkanie na przedmieściach. Na pierwszym piętrze, dwa pokoje plus kuchnia, łazienka i salon. Dotychczas dodatkowy pokój służył jej za pracownię, gdzie malowała i przechowywała swoje obrazy, ale jak wczoraj mnie poinformowała "zrobiła już tam porządek".
Jej propozycja wydawała mi się najlepsza, bo Elle byłą skromną dziewczyną, dla której przyjaciele byli najważniejsi. Wiedziała też jak się czuję, bo ona także straciła rodziców, ale kiedy była czterolatką. Od roku mieszka sama, ale wcześniej zajmowała się nią babcia.
  Odwiedzała mnie także czwórka chłopaków. Jak się dowiedziałam, razem z Harry'm tworzyli zespół - ulubiony boyband Annie.
Louis - szalony wesołek, który zawsze potrafił poprawić mi humor, chłopak Ellie. Zayn - cichy, ciemnowłosy chłopak, który świata nie widział poza An. Liam - najdojrzalszy z nich wszystkich, zapatrzony w swoją dziewczynę Danielle, która kiedy akurat była w Londynie, także mnie odwiedzała, ale także chłopak potrafiący doradzić w każdej sytuacji, prawdziwy przyjaciel. No i ukochany, wiecznie głodny blondasek, który potrafił gadać bez przerwy, bez względu na to, czy ktoś go słucha. Temu ostatniemu wyraźnie wpadła w oko Lexi, z wzajemnością.
No i o wilku mowa. Jak na zawołanie, banda rozwrzeszczanych dużych dzieci, właśnie wpadła do mojego pokoju.
-Cześć, chłopaki. - przywitałam się, próbując podnieść się do pozycji siedzącej, żeby lepiej mi się rozmawiało.
-Cześć, Nadine! - odpowiedzieli zgodnym chórkiem, po czym po chwili wybuchnęli śmiechem.
-Gdzie Lexi? - zapytał Niall, rozglądając się po pokoju.
-Ekhem. - odchrząknęłam. - Niall, mam wrażenie, ze przychodzisz tu nie ze względu na mnie, ale na pewną stażystkę. - udałam obrażoną, ale dałam za wygraną i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Nie... No, bo... Nie. Tylko zawsze, kiedy cię odwiedzamy, to tu jest, więc... - zaczął się jąkać, a po chwili na jego policzkach zagościły dwa wielkie rumieńce.
-Dobra, Niall. Przestań się tłumaczyć, bo to i tak bez sensu. - odezwał się Louis. - Lepiej idź coś zjeść, to ci się humor poprawi. - dodał, na co wszyscy wybuchnęliśmy gromkim smiechem, a Horanek zalał się jeszcze większym rumieńcem, lecz nie protestował, tylko wstał i ruszył w stronę drzwi.
-Daję dychę, że wróci z Lexi. - obstawił Zayn.
-Ja to słyszę! - usłyszeliśmy Nialler'a, który wystawił głowę przez drzwi i pokazał Zayn'owi język. - Jedno słowo, a pożegnasz się ze swoim żelem, Panie "Nie Zepsuj Moje Fryzurki". - wyszczerzył się i już go nie było.
-O, nie! Pożałujesz! - odparł Zayn i rzucił się biegiem za głodomorkiem.
I jak tu ich nie kochać, ja się pytam?

-------------------------------
Cześć, kochani!
TAK, wiem, rozdział miał być wczoraj, bo było 8 komentarzy. Ale wena pojawiła się dopiero wczoraj, kiedy miałam iść już spać i skończyłam go pisać o drugiej w nocy. Nie chciało mi się włączać komputera, więc pisałam w zeszycie i teraz dopiero przepisałam.
Jak widać, wprowadziłam do opowiadania nową bohaterkę. Jej opis macie pod tą notką.
Następny rozdział dodam w niedzielę, albo w poniedziałek, bo jadę na weekand do kuzynostwa.
/V. xx
Alexandra Parker - osiemnastolatka, kochająca zwierzęta. Nienawidzi swojego imienia, dlatego każe wszystkim używać skrótu "Lexi". Uwielbia pomagać ludziom. Pracuje jako stażystka w szpitalu, gdzie poznaje Nadine, z którą szybko się zaprzyjaźnia. Zawsze uśmiechnięta.

8 komentarzy:

  1. Ciekawy ... Ale dodaj trochę dreszczyku albo jakiś takich scen romantycznych ;*

    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. niech ona wróci do Harrego.. a tak to świetny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny , Fajny ! :D
    Ale niech ona wróci do Hazziątka :D
    Czekam na następny ;**
    A i DZIĘKUJĘ ci , że wpadasz na moje oby dwa blogi :D

    OdpowiedzUsuń
  4. dlaczego Nadine nie pamięta Hazzy??
    biedny on ;/
    rozdział genialny :D
    najlepszy Pan "Nie Zepsuj Mojej Fryzurki" <3
    czekam na next ;]

    zapraszam http://dream-of-another-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajnie piszesz! świetny rozdział! tylko czemu ona nie pamięta Harrego!?
    czekam na następny! szybko go dawaj, bo jestem mega ciekawa co będzie dalej! :D

    zapraszam do mnie: http://letsdothisonelasttime.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi nadal szkoda Hazzy ;(
    Głodomorek się zakochał ! :)
    Czekam na next ;)
    Rozdział super ;*
    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :D
    Niech Harry w końcu odwiedzi Nadine w szpitalu i niech wrócą do siebie. A Niall ma być z Lexi, tylko oczywiście rozwiń ten wątek :D
    Koocham tego bloga!!!

    OdpowiedzUsuń