wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział XIX


I nagle sen stał się jawą.
Głos chłopaka, która właśnie wyszedł w poszukiwaniu lekarza rozchodził się echem po moje głowie.
Nadine! Nadine!
Wołał kogoś? A... A może to do mnie? Ale ja przecież miałam na imię... No właśnie. JAK miałam na imię? Takie rzeczy TRZEBA pamiętać!
Gdzie ja jestem? W szpitalu. Zorientowałam się.
Ale skąd ja się tu wzięłam?
Dlaczego?
  Teraz kiedy czułam już swoje kończyny, gwałtownym ruchem spróbowałam się podnieść. Niestety uniemożliwiło mi ten ruch kilka rurek i igieł powbijanych w moje ręce. Brr. Nie nawidzę igieł. Okropne uczucie.
Ponownie spróbowałam usiąść, tak żeby o nic nie zachaczyć i żeby nic mnie nie bolało. Ta próba także zawiodła.
Postanowiłam opaść luźno na poduszkę i "przeszukać" pamięć w poszukiwaniu jakiś wspomnień.
Pamiętam, jak na początku tego roku złamałam na lekcji wf-u złamałam nogę.
I kiedy na siedemnaste urodziny dostałam nową lustrzankę.
Potem wakacje... Co robiłam w wakacje? Nie pamiętam. Może gdzieś wyjechałam?
A później? Nic. Obraz się zamazuje. Nic sobie nie przypominam.
Jaki jest teraz miesiąc? - zadałam sobie pytanie w myślach. Hmm... Nie wiem.
Pora roku?
Nic.
-Nie! Tak NIE MOŻE BYĆ! - krzyknęłam ze złości. Na końcu zdania głos mi się załamał. Przecież nie mogłam niczego zapomnieć!
  W tym momencie do sali wszedł jakiś lekarz z zielonookim chłopakiem.
-Widzę, że się wybudziłaś. - stwierdził lekarz z (przylepionym) serdecznym uśmiechem. Spojrzałam na jego kitel. Miał identyfikator. doktor John Fields - przeczytałam.
-Wy-wybudziłam? - wydukałam.
-Tak. Byłaś ponad dwa tygodnie w śpiączce. - odparł podchodząc do oparcia łóżka i ściągnął z niego jakąś tabliczkę. - Dokładnie dzisiaj przypada osiemnasty dzień odkąd tu leżysz.
C-co? W śpiączce? Ja? Dlaczego? - chciałam zapytać, ale głos ugrzązł mi w gardle.
  Nie wiedziałam od czego zapada się w śpiączkę, ale czytałam kiedyś, że czasami skutkiem może być amnezja - zanik pamięci. To wytłumaczałoby dlaczego mam takie luki w pamięci.
Jedyne co udało mi się wydusić to:
-Co takiedo się stało? Dlaczego tu leżę? - spojrzałam błagalnym wzrokiem na obydwóch.
Dlaczego błagalnym?
Bo to okropne uczucie, kiedy nie ma się świadomości kim się jest i nie pamięta się ostatnich wydarzeń.
-To już wytłumaczy ci Harry. - wskazał dłonią na chłopaka, który właśnie usiadł na krzesełku obok łóżka. - A ja tymczasem pójdę po następną dawkę witamin, tym razem doustną, i zawołam pielęgniarkę, żeby zmieniła ci opatrunek.
I wyszedł.
  Chłopak widząc, ze lekarza już nie ma, złapał mnie za rękę i zaczął swój monolog.
-Nadine. Proszę, powiedz że wszystko pamiętasz. Ja im nie wierzę. Ty musisz wszystko pamiętać. Ta amnezja to jakaś bujda! Przecież ot tak! byś wszystkiego nie zapomniała! Proszę, powiedz że nie mają racji, ze wszystko pamiętasz... - spuścił wzrok czekając na moją odpowiedź.
Lecz ja nie wiedziałam co mu powiedzieć.
Mogłam go po prostu spławić. Mogłam odpowiedzieć, że nic nie pamiętam i wyrwać dłoń z jego dłoni.
Ale widziałam jak on cierpi. Tęsknotę w jego oczach można było zobaczyć z odległości kilkuset metrów.
Szalę przepełniła pojedyńcza łza, która właśnie spływała po jego policzku, więc wyszeptałam tylko:
-Przepraszam. - podniosłam palcem jego prodę, aby spojrzał mi w oczy i dodałam: Cokolwiek zrobiłam, przepraszam. I proszę cię, nie płacz. Nie chcę, abyś cierpiał, kimkolwiek dla mnie byłeś, i kimkolwiek dla ciebie jestem. Wiem, że cię znałam i wiem, że stanowiliśmy dla siebie coś wyjątkowo ważnego. - mówiłam dalej, ale mi przerwał.
-Ale ty nie masz za co przepraszać! To JA wszystko schrzaniłem, i to właśnie JA za wszystko odpowiadam. Nawet nie wiesz jak się czuję. Nikt nie wie. Mogłem cię nie zabierać na ten pieprzony koncert. Siedzielibyśmy teraz w domu, na kanapie przed telewizorem i... Mogłem... - teraz już nie krył się ze swoimi emocjami. Łzy skapywały z jego policzka, kropelka po kropelce.
Ale to nic dziwnego. Ja też po cichu szlochałam.
  Jego cierpienie było moim cierpieniem. Czułam jakąś niewidzialną tajemniczą więź nas łączącą.
-Nie obwiniaj się. Proszę! Cokolwiek się stało, to nie twoja wina, rozumiesz? - spróbowałam spojrzeć mu w oczy, żeby potwierdzić swoje zdanie, ale uciekał wzrokiem. - Spójrz na mnie. Słyszysz? Może cię tak dobrze nie znam, ale wiem. Wiem, że nie jesteś człowiekiem zdolnym do czegoś... czegoś złego. - nie miałam pojęcia skąd wzięło mi się to ostatnie zdanie.
Pewnie dlatego, ze chłopak się już dłużej nie krył i kiedy spojrzało mu się w oczy można było zobaczyć jego duszę. A widać było, że on jest po prostu... dobry. Sympatyczny chłopak, który już na zawsze pozostanie dużym dzieckiem, ale potrafiący zachować się powaznie, w sytuacjach tego wymagających.
-Skąd wiesz? Ty nawet nic nie pamiętasz! - teraz smutek przerodził się w złość. - Nie pamiętasz mnie! Pewnie jak cię stąd wypuszczą, wrócisz do jakiegoś palanta i całkowicie o mnie zapomnisz! Zapomnisz o swoich przyjaciołach... Pamiętasz Ellie? - wstał i chodził w tę i z powrotem. - Tak. Na pewno pamiętasz. A An? Też. Widzę to. Bo kiedy wymawiam ich imiona, nie pojawia się na twojej twarzy taki znak zapytania, jak wtedy, kiedy pierwszy raz zobaczyłaś mnie po przebudzeniu. - podszedł do krzesła i je kopnął. - Tylko MNIE nie pamiętasz! No pięknie! - wykrzyknął i nie dając mi szansy na odpowiedź, wyszedł.
  Chciałam tyle mu powiedzieć... Wytłumaczyć... Ale nie mogłam. Hmm... A raczej nie potrafiłam.
Po "przemówieniu" Harry'ego, nie pozostało mi nic. Jedyne czego teraz pragnęłam, to dać upust łzom.
Tak bardzo chciałam go pocieszyć. Był taki smutny, taki załamany...
I coś jeszcze... A tak.
Najważniejsze.
Był tak okropnie samotny.
          *   *   *
Kiedy po upłynięciu pół godziny do mojego pokoju weszły Annie i Elle, nadal szlochalam.
  Pierwsza podeszła Ellie. Znała mnie od momentu mojego urodzenia, więc żeby się zrozumieć nie musiałyśmy nic mówić. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie w (w moim przypadku zapłakane) oczy. Od razu mnie przytuliła, a ja zaczęłam płakać w jej włosy.
-Cśś... Nie płacz już, no. - uścisnęła mnie delikatnie i usiadła na krześle, które wiało pustką, od kiedy Harry wyszedł.
-Czemu płaczesz? - zapytała Annie, przysuwając sobie krzesło i usiadła po mojej drugiej stronie.
-Ja... Nie umiem tego wytłumaczyć. Po prostu rozmawiałam z Harry'm i... On był taki smutny i samotny. I to przeze mnie. - spuściłam wzrok, a wmoich oczach po raz kolejny dziś zalśniły łzy.
-Właśnie, co mu jest? Dzwonił po nas i mówił, ze się wybudziłaś, ale miał jakiś dziwny głos... Myślałam, ze go tu zastaniemy. - nie dając mi dojść do głosu, gadatliwa Annie ciagnęła dalej. - Wyszedł do toalety, czy coś?
  Spojrzałam niepewnie na Ellie, która także wyczekiwała na odpowiedź.
-On... Poszedł do domu. Chyba. Nie wiem. Chyba się na mnie zezłościł. Nie mam pjecia.
-To u niego częste, przecież wiesz. - An spojrzała na mnie wyczekująco. - Czekaj, czekaj. Ty WIESZ, prawda?
Spuściłam wzrok i oparłam brodę o tors. Pokręciłam głową zaprzeczając.
Pierwsza oddezwała się Ellie.
-A więc to nie bzdura z tą całą amnezją. - zamyśliła się.
Nie mogłam zdobyć się na żadne słowo, było mi wstyd, więc tylko pokiwałam głową.
-Ty naprawdę go nie pamiętasz.

----------------------------
no, heej!
więc, było około 10 komentarzy, więc
dodaję rozdział. może trochę późno, ale
terminu się trzymam .;)
no wiec, nawet jeżeli nie byłoby tych
komentarzy, to i tak dodałabym ten rozdział,
bo znalazłam moje prywatne źródło weny,
czyli hearbata z miodem .;P
podczas pisania tego rozdziału, nie
odrywałam się od komputera, no chyba,
że po kolejną dolewkę. doszło do ośmiu
herbat . ;P
hahahha . : D
śmiejcie się, śmiejcie, ale to prawda.
no więc.
wielu z Was twierdzi, ze mam, zacytuję:
"talent".
ale kochani! gdybym miała talent już dawno
wydałabym książkę! hahha . żarcik . :D
to tyle na dzisiaj, liczę na komentarze
z waszej strony i propozycje lub reakcje.
oczywiście piszcie co Wam się podoba
lub odwrotnie, co Wam nie odpowiada.
okeej, jeżeli będzie 7-8 komentarzy, do jutra
wieczorem, dodaję rozdział pojutrze . ;)
+ zauważyłam , że pojawiło się kilku
Anonimowych, więc komunikat do Was:
podpisujcie się!
dzięki za wszystko,
Victoria xx .

9 komentarzy:

  1. CUDO !!
    Pij tą herbatę !! Ile fabryka dała ! :D
    Dobra użyję innego słowa niż "talent" . Masz WYOBRAŹNIĘ :D - pasuję ? Bardzo dużą wyobraźnie , dlatego takimi wielkimi literami .. :D
    Nie wiem , czy zajrzałaś na mojego bloga . Tam jest notka o nowym opowiadaniu :) Zapraszam i nie tylko ciebie ! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. No własnie pij tą herbate i nie przestawaj (no i oczywiscie DUZO miodu) Ten rozdział jest super. Mam nadzieje ze sobie przypomni Harolda. Moze np spojzy mu w oczy i jej sie wszystko przypomni albo np ja pocałuje
    olaa1998

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział !! Dawaj kolejny i pij tą herbatę , jak mówią osoby wyżej ^^
    Czekam na kolejny ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Pij herbatki ile dasz radę:DD Opowiadanie świetne, dopiero odkryłam, ale już mi sie podoba;DD <3
    Do NN;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znowu świetne. Pij dużooo herbatki. ;D ------- S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i ładny nowy wystrój strony. *.*

      Usuń
  6. Czekaj na kolejny rozdzial XD
    Kocham to opowiadanie
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  7. super! mam nadzieję, że w wróci jej pamięć :D i to szybko...
    czekam z niecierpliwością na następny :D zapraszam do siebie...

    OdpowiedzUsuń
  8. hehe ;) Też mam prywatne źródło weny xD
    Rozdział super.
    Szkoda mi Hazzy ;(
    Ale oni będą razem prawda ? Muszą być !
    Niech ona go sobie przypomni, nie wiem jakimś magicznym sposobem ! Niech sobie wypije herbatkę z miodem i BUM ! Pamięć wróciła xd Nie no dobra, to był głupi sposób xD
    Wpadnij do mnie :
    http://morethanthis-1dstory.blogspot.com/
    Pozdrawiam Paula ;*
    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń