środa, 4 lipca 2012

Rozdział XVII

[MUSIC]


Czuliście kiedyś coś takiego, jak na ckliwych filmach, kiedy dwie kochające osoby są rozłączane?
I to nie w przenośni. Tak naprawdę.
Siłą.
   I pewnie myślicie, że to tylko na ekranie takie rzeczy się zdarzają. Płacz. Krzyki. Rozpacz.
Do tej pory, ja też tak myślałem.
Że to fikcja.
Ale to nie prawda.
Bo takie chwile wydarzają się w prawdziwym życiu, codziennie.


   Kto by pomyślał, że emocje człowieka potrafią zmienić się dosłownie w dwie godziny, o pełne 180 stopni.
Kiedy myślimy, że sprawy potoczą się zupełnie inaczej i dojdzie do happy end'u, nagle bam! - i zdaje nam się, że świat się zakończył i nie mamy już po co, a co najważniejsze - DLA KOGO! żyć.
Takie rzeczy też można spotkać.


   I właśnie dlatego tak bardzo niepokoiłem się o Nadine. Bo byłą najważniejszą osobą w moim życiu. A bez kogoś, do kogo można zwrócić się w każdej chwili, i kto swoim istnieniem zapewnia nas, że jesteśmy kochani, nie można normalnie (ha! WCALE) funkcjonować.


   Droga do miejsca gdzie prawdopodobnie - OBY - znajdowała się Nadine zajęła nam około godziny.
Mówiąc nam mam na myśli mnie, Annie, Ellie i chłopaków - każdy chciał jak najszybciej utulić ją do siebie i nie martwić się o to, czy jest bezpieczna.
   Namierzyli telefon Nad na obrzeżach Londynu, przy jakiejś drodze, w lesie.
Policjanci chcieli, abyśmy zostali w domu, a oni wszystkim się zajęli, czyli dokładnie jej poszukali, ale nikt nie wytrzymywał tego napięcia.
Więc pojechaliśmy wszyscy. Ja, Louis, Elizabeth i Niall moim samochodem, a Annie, Liam i Zayn samochodem Liam'a, wszyscy podążając za trzema radiowozami.
   Kiedy wyjechaliśmy z miasta, skierowaliśmy się na zachód. Po około czterech kilometrach samochody przed nami skręciły na lewą stronę, po której wśród drzew i gąszczy znajdowała się wąska, kamienna dróżka.
Przez cały czas nikt się nie odezwał ani jednym słowem, słychać było tylko silnik samochodu i nasze niespokojne oddechy. Teraz wszystko zamarło. Każdy wstrzymał oddech, bo an skraju drogi, przed wiekowym drzewem leżała torba.
Ale nie jakaś torba, tylko torebka Nadine, którą miała w dniu, kiedy zaginęła!
Szybko zatrzymałem samochód. Pozostali zrobili to samo.
-To jej torba! - krzyknąłem w stronę wysiadających z radiowozów policjantów.
I wtedy rozległ się chaos.
-Musi gdzieś tu być! - krzyknął do pozostałych komisarz Santini.
-Zadzwońcie po posiłki! - wrzasnął któryś z policjantów.
-Nadine! Nadine! Nad!
Teraz nawoływali już wszyscy. Ja sam, ruszyłem w stronę czarnej, pikowanej torby. Uklęknąłem.
Otworzyłem ją i pierwszą rzeczą, którą ujrzałem, były Jej perfumy.
Szybko spryskałem nimi powietrze i przypomniała mi się Nadine. Jej szczery uśmiech, tajemniczy, łobuzerski błysk w oku, kiedy miała jakiś szalony pomysł.
Poczułem jej obecność, ponieważ tego zapachu używała zawsze.
Odruchowo się odwróciłem, by zobaczyć, czy może jej nie ma.
Za mną stała jedynie Annie, która też chciała dostać się do własności najlepszej przyjaciółki, którą znała od dzieciństwa.
Jej oczy były zamglone, jak gdyby też to wyczuła.
-Harry? - odezwała się po chwili.
Otrząsnąłem się, jak po głębokim snie, gdy człowiek się przebudzi.
-Tak? - odwróciłem się i nadal wpatrywałem się w torbę.
-Co zrobiłbyś, gdyby Nadine się... - urwała, bo przerwał jej dochodzący z za jej pleców niski baryton komisarza Charles'a Santini'ego:
-Proszę się stąd odsunąć! To dowód, prawdopodomnine znajdują się na nim odciski palców sprawcy. - wypuściłem dowód z rąk i gwałtownie się podniosłem. - Ktoś z Was tego dotykał?
-Tak, ja. Po prostu... - nie mogłem znaleźć odpowiedniego słowa,a nawet jeślibym je posiadał, nie wydusiłbym z siebie żadnego wytłumaczenia.
- Nie ważne. Przyślijcie mi tu kogoś, zeby sfotografował dowód! - zawołał do jednego z radiowozów. - A wy, dzieciaki, zmykajcie do samochodu, jeżeli chcecie jescze tu być.
Zgodnie, bez wykłocania się, udaliśmy się do przyjaciół.
-A! I, Harry! - zatrzymał mnie. - Masz może przy sobie jakieś ubranie Nadine? Skoro dojechaliśmy już tutaj, to w okolicy możemy ją znaleźć, więc weźmiemy psa, aby mógł coś wytropić. Jeśli nie, to zabierzemy coś z tej torby, ale ubranie byłoby lepsze.
Hmm... Coś znajdę. - skierowałem się do samochodu. W bagażniku znalezłem karton z ciuchami, które zabraliśmy ostatnio z jej stargo domu. Wybrałem znoszony T-shirt z pacyfką, ponieważ dużo razy w nim chodziła i został tam jej zapach, czy co tam się liczy do tropienia. Podałem mu Santini'emu.
-Nie martw się. My ją znajdziemy. Obiecuję ci to. - powiedział poklepując mnie po ramieniu.
  Podeszłem do samochodu Liam'a gdzie stał jego właściciel, Zayn z Annie, Lou z Elle i Niall'em.
-Musimy czekać. - powiedziałem odpowiadając na ich wyczekujące spojrzenia.
-Mam już dość tego czekania! - wykrzyknął Louis, na co Elizabeth zaczęła go uspokajać. - Mam wrażenie, że minęły trzy lata, a nie trzy dni... - spuścił wzrok.
-Nie tylko ty... - dodał Niall. - Kto tylko ją pozna, od razu pokochuje bezpowrotnie. A jescze bardziej to, jak gotuje...
-Niall. - zkarcił go Liam.
-No co...? Taka prawda... Ja przynajmniej nie chodzę ciągle przybity.
-Niall zamknij tą swoją wygłodniałą paszczę. - mimo panującej atmosfery, nikt nie potrafił nie uśmiechnąć się na te słowa.
- No dobra, dobra... - zaczął cos mamrotać pod nosem, co wyglądało na: głodzą człowieka na śmierć i jescze narzekają.
-Czy mi się wydaje czy coś usłyszłem? - drocząc sie z surową miną, kontynuował Daddy.
  Cisza.
Przez kilka minut trwaliśmy w ciszy. kiedy nagle rozległ się czyiś głos:
-Pies złapał trop!

-------------------------------------------
siemka, ludki!

nareszcie jest siedemnasty rozdział!
no tak. obiecywałam rozdział za kilka dni, a tu bam! - i "troszkę" się spóźniłam .;P
ale kiedy mam wolny czas, przebywam na tzw. świeżym powietrzu,
i trochę żal mi zejść ze słoneczka.
ale wczoraj naszła mnie wena (to chyba przez to, że była zła pogoda xD) i coś naskrobałam.

napiszcie czy wam się podobał, bo nie wiem czy ciągnąć jeszcze ten wątek dłuuugo,
czy szybko zakończyć i zacząć jakiś inny (ja osobiście wolałabym to pierwsze, bo nie mam
pomysłu na coś innego).

niedługo skończę pisać tego bloga, dojdę do jakichś 30 - paru rozdziałów
i zacznę pisać nowego, tym razem chyba nie o One Direction, tylko
o zwykłej nastolatce ALBO fantasy. ;)

jak tam wakacje? wyjeżdżacie gdzieś?
ja w piątek wyjeżdżam na kilka dni do kuzynostwa, więc następny rozdział ukaże się dopiero
w następny tygodniu .

no i oczywiście: dziękuję wszystkim za przemiłe komentarze pod rozdziałami, wyświetlenia bloga, i obserwowanie!
cześć, cześć !  - Victoria x .

8 komentarzy:

  1. Tak długo czekałam na ten rozdział!!
    No i mi się spodobał :D
    Czekam na następny <3 Mam nadzieję , że dodasz szybko !!!
    A i jeszcze jedno - NIE KOŃCZ OPOWIADANIA !! Błagam ! Pisz dalej :***

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaa !!!!!!!!
    Niech oni ją znajdą :(
    Pisz szybko nexta ! <3
    Wpadaj do mnie :
    http://morethanthis-1dstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku *_* Megaa rozdział <3
    Nie kończ tego bloga kochana , już tak się wciągnęłam w czytanie , że szkoda będzie mi się z nim " żegnać " . xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. nie kończ! Słonko ;* :')
    proooooszę!
    Ja tak baardzo , baardzo Cię uwielbiam i tego bloga! <3
    jestem ciekawa co będzie dalej ! Już nie mogę się doczekać ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. jeszcze nie kończę . ;)
    tylko zaczynam do końca DĄŻYĆ .
    ale będziesz miała co czytać, nie martw się.
    będzie następny . ;)
    mam nadzieję, że w fantasy też gustujesz?
    ale romantycznie też będzie . ;D
    /V. xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Mega rozdział!!! :)

    + zapraszam do mnie: http://secretlifevictorie.blogspot.com/
    i do mojej BFF (ma talent! ^^): http://foralittlewhileundermywings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Next, next, next! Ja i talent?! Dobre!

    OdpowiedzUsuń
  8. Fantasy! Napisz fantasy! :P Wyjeżdżam teraz w sobotę... Na 2 tyg. :P

    OdpowiedzUsuń