Harry zrobił oczy, jak pięciozłotówki.
-To... To ty nie spałaś? Słyszałaś wszystko co mówiłem?
Nie wiedziałam co mówić, więc wyszeptałam tylko krótkie "tak".
-Nie wierzę! Ja chyba śnię. Żartujesz, prawda? - zszedł z fotela i podszedł bliżej mnie, klękając na podłodze przy łóżku. - Ty i tak pewnie nic nie pamiętasz, więc co mamy zaczynać?
-Sam powiedziałeś. Już ci nie zależy na mojej pamięci, czy raczej jej braku. - chciał coś odpowiedzieć, ale nie dałam mu szansy dojścia do głosu. - Mi trudno bez kawałka duszy, ale nasza... - chciałam powiedzieć "miłość", ale podświadomie bałam się, jak on zareaguje. - nasze uczucie, ono to naprawi. Wierzysz?
-Ja... Sam nie wiem.
I właśnie to było to. To dziwne uczucie.
Odrzucenie.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że oczy zaszły mi łzami, próbującymi uwolnić się poprzez spłynięcie po moich policzkach.
-Nadine, nie płacz. - odezwał się, nieśmiało dotykając mojego polika, w momencie gdy spłynęła po nim pojedyncza łza. - Pozwól mi się wytłumaczyć. Powiedziałem, że nie wiem, bo sam cię kochałem i kochać będę, ale nie jestem pewien TWOICH uczuć. - z każdym jego słowem zbierała się we mnie tajemnicza siła dodająca mi odwagi. - Przez ten wypadek, ty wszystko o mnie zapomn...
Nie dokończył, bo "zatkałam" mu wargi swoimi całując go.
Poczułam dawne bezpieczeństwo i przede wszystkim wielką ulgę, gdy najpierw delikatnie i nieśmiało go całowałam. Potem, gdy oddał pocałunek, przerodził się on w bardziej namiętny i gorętszy.
Naparłam na jego usta z wielką siłą wylewając w niego swoją złość z powodu zaniku pamięci, ulgę, że znowu czuję jego zapach, dotyk i dłonie wędrujące po moich rękach, ramionach i plecach. Radość, bo czułam dawniej znane mi usta.
Oderwałam się na chwilę, by wziąć oddech, a bąbelki tlenu usadowione na moim języku uformowały się w jedno zdanie:
-Tak bardzo mi ciebie brakowało.
Tym razem to on pierwszy mnie subtelnie pocałował, ale zanim zdążyłam go odwzajemnić, przerwał mówiąc:
-Nie rozmawiajmy o przeszłości. Jesteśmy tu i teraz. Tylko my.
Przybliżyłam swoją twarz do jego, lecz właśnie w tym momencie z mojego brzucha rozległo się burczenie.
-Ugh. Teraz? - spojrzałam się na dół próbując nawiązać kontakt z moim żołądkiem czemu towarzyszył gromki śmiech Styles'a.
-Zejdźmy na dół, tam na pewno coś zjemy, żeby zaspokoić potworka. - posłał mi swój olśniewający uśmiech.
-Dobrze, ale najpierw się przebiorę. - spojrzałam na swój T-shirt i poczułam kolejne dziwne uczucie, ale tym razem inne.
Podeszłam do lustra. Nie zwracałam uwagi na swoje poplątane włosy, bladą twarz i gołe nogi. Moją uwagę przykuła tylko niebieska bluzka ze SpongeBob'em.
Moje zaintrygowanie zauważył Loczasty.
-Coś się stało? - spytał stając za mną i przyglądając się naszemu (naszemu! Ah, jak to wspaniale brzmi!) odbiciu w lustrze.
-Ta bluzka... - wyszeptałam. - Mam jakieś déjà-vu. Jakbym już ją kiedyś widziała. Tylko nie wiem kiedy i gdzie...
-Użyłaś jej jako piżamy, kiedy pierwszy raz tu nocowałaś.
Zdziwiłam się i wytrzeszczyłam oczy.
-To my kiedyś coś ten?
-Nie, nie. - podniósł ręce w obronnym geście.
-To dobrze. Ale później mi o tym opowiesz, bo teraz chcę coś zjeść. - uśmiechnęłam się do niego i jeszcze raz przyjrzałam się dokładniej nam w lustrze. Nie umiałam ukrywać emocji, więc Harry znów coś wyczuł.
-Co jest? - zapytał.
-Nic... Po prostu dziwnie razem wyglądamy. Ty- jak jakiś grecki bóg, a ja- szara mysz. Blada, rozczochrana, te wory pod oczami i popękane usta!
-Dla mnie zawsze jesteś i będziesz idealna. - objął mnie w pasie, obrócił i pocałował mnie w czoło.
-Nawet wtedy, gdy będę stara i pomarszczona? - zapytałam patrząc mu w oczy.
-Nawet wtedy. - wyszeptał w moje usta całując mnie i szepcząc ciągle "Kocham cię".
Tak, a też go kocham. Bezgranicznie.
------------------------------------------------------
A więc, macie zakończoną historię Nadine i Harry'ego.
Pozostał jeszcze epilog, który dodam jutro lub pojutrze, obiecuję! :)
Nie będę się teraz rozpisywać w podziękowaniach, pojawią się przy epilogu.
JEŚLI TO CZYTASZ, A NIE CHCE CI SIĘ KOMENTOWAĆ, ZAZNASZ CHOĆ POD SPODEM CO SĄDZISZ O ROZDZIALE ;)
/Victoria xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz