piątek, 4 maja 2012

Rozdział XIV

  Kiedy wróciliśmy z Harry'm do domu, w salonie siedzieli Lou z Ellie. A w dodatku objęci!
Spojrzałam pytająco na Hazzę, ale on tylko wzruszył , nie wiedząc, ramionami.
-Pogodziliście się? - zwróciłąm się do dwójki siedzącej na kanapie.
  Kiedy kiwnęli głowami, nadal wpatrumąc się  w siebie, odetchnęłąm. Nie chciałam, żeby nadal się kłócili. Bo szczerze: miałąm po uszy pocieszania, a to Ellie , a to Louis'a.
  Zadowoleni, poszliśmy z Harry'm do naszego pokoju. Gdy do niego weszłam, pierwsze co zrobiłam, to rzuciłam się na łóżko.
-Zmęczona? - zapytał troskliwie mój chłopak.
-Nawet nie wiesz jak. - westchnęłam. - Padam.
-Ja też... Ta impreza mnie wyczerpała.
-Nie chodzi o imprezę. - zaprzeczyłam. Hmm... Chociaż, po części też . - Ale o Lou i Elizabeth... Tyle pocieszania , wymyślania , i tak dalej... Ale nareszcie są razem .
 -Ja też się cieszę . - odpowiedział Hazza .
  Wstałam i poszłam do łazienki się umyć. Wzięłam długą, relaksującą kąpiel. Nareszcie się odprężyłam.
  Wróciłam do pokoju. Harry siedział na łóżku.
-Jutro mamy z chłopakami koncert charytatywny. Idziesz z nami? - odezwał się.
-A mogę? - uśmiechnęłam się cwaniacko siadając obok niego.
-A czemu nie ?  - obrócił się do mnie i dał całusa w policzek. - Chłopcy napewno nie będą mieć nic przeciwko. Jutro po nas przyjadą.
-Wiesz, że będę pierwszy raz na waszym koncercie? - zwróciłąm się do niego.
-No wiesz co... - zrobił urażoną minkę. - Dziewczyna powinna słuchać muzyki swojego chłopaka, jeżeli on ją tworzy. - wyszczerzył się.
-Przecież wiesz, że nie przepadam za muzyką. Ale zobaczysz. Jutro , to JA będę klaskać najgłośniej. - podeszłam do niego i zaczęłam go łaskotać.
-O nie!  Zemsta będzie słodka! - wykrzyknął i rzucił się na mnie. Dosłownie.
-Haaaaaaaarry! - wrzasnęłam pękając ze śmiechu. - Złaź ze mnieeeee!!!
-No dobra, dobra... - zrobił smutną minę. - Skoro mnie nie chcesz, to pójdę do Louis'a... - zaczął iść w stronę drzwi szurając nogami.
-Oj Loczek, Loczek... - podeszłam do niego i przytuliłam go. - Nie umiesz udawać.


<<RANO>>


Gdy się obudziłam, obok mnie w łóżku nie było nikogo. To był chyba pierwszy, może drugi raz, kiedy Hazza wstał wcześniej ode mnie.
-Harry? - zawołałam sennie.
-Tu jestem! - odpowiedział wychodząc z łazienki. - Coś się stało?
-Nic, nic... - poszłam do łazienki, aby się odświeżyć.
Kiedy wyszłam z pod prysznica, zorientowałam się, że nie wzięłam z pokoju żadnych ubrań.
Wróciłam do sypialni w bieliźnie. Stanęłam przed szafą i westchnęłam.
-Co jest? - zapytał Harry widząc moją minę.
-Nie wiem w co się ubrać na koncert. - odwróciłąm się do niego.
-Mi tam pasuje , tak jak jest. - wyszczerzył się.
-Jestem w samej bieliźnie. - spojrzałam na niego z pogardą.
-Mi się podoba. - podszedł do mojej szafy i wybrał czarne rurki, białą bokserkę i kremowy luźny sweterek opadający na jedno ramię wkładany przez głowę.
-Okej.. Dzięki. - dałam mu buziaka w policzek.
-Teraz ty wybierz coś dla mnie. - uśmiechnął się podchodząc do swojej szafy.
-Ja? A nie macie od tego jakiejś stylistki, czy coś? - upewniałam się.
-Mamy... Ale jeśli wybierzesz coś fajnego, npewno będzie pod wrażeniem.
Zestaw, który wybrałam składał się z: białej koszulki na krótki rękaw z dekoltem w serek, spodniach khaki i łososiowej marynarki. Do tego dobrałam białe converse'y.
-Pójdę zrobić jakieś śniadanie, okej?
  Zeszłam do kuchni i zrobiłąm jajecznicę. Po drodze spotkałam Ellie z Louis'em siedzących w salonie i coś do siebie szeptających.
  Ktoś zadzwonił doo drzwi. Otworzyłam.
Przed drzwiami stali Zayn z Annie, Niall i Liam z ciemnowłosą dziewczyną u boku.
-Cześć chłopcy. - przywitałam się i przytuliłam na powitanie każdego.
-Co tak ładnie pachnie? - zaczął bez powitania Nialler.
-Tak, Niall, ciebie też miło widzieć.  - rzuciłam sarkastycznie. - Własnie zrobiłam jajecznicę na śniadanie .  - odpowiedziałam wchodząc do kuchni.
-Żono moja! - wykrzyknął Horan i od razu zabrał się do jedzenia.
-Jestem Nadine. - przedstawiłam się dziewczynie Liam'a.
-A ja Danielle. - uśmiechnęła się ukazując szereg białych zębów.
-Miło mi. - podeszłam do niej i uściskałam ją.
Spojrzałam na blondyna. Siedział przed pustym już talerzem.
-Niall przez ciebie muszę znowu robić śniadanie! - poskarżyłam się wbijając jajka na patelnię.
-Przepraszam, nie mogłem się oprzeć. - odpowiedział z wymuszoną skruchą w głosie.
Przenieśliśmy się w szóstkę do salonu, gdzie znajdowali się Elizabeth z Louis'em.
Dołączył do nas Hazza, który właśnie kończył jeść swoją porcję jajecznicy.
  Do koncertu pozostała niecała godzina, więc postanowiliśmy już jechać. W busie nie obyło się oczywiście bez śmiechów, ponieważ po drodze do parku, w którym miał się odbyć koncert, Lou zobaczył na wystawie jednego ze sklepów, przebranie-marchewkę. Oczywiście zażądał, abyśmy się zatrzymali, bo chciał sobie takie kupić. Przez resztę drogi odradzaliśmy mu ze śmiechem, żeby lepiej go nie wkładał na występ.
W końcu uległ, bo stwierdził , że "buty mu nie będą pasować" .

--------------------------------------------------------------------------------------

ten rozdział miał się ukazać jutro, ale jednak
zdecydowałam, że Pani Wena mnie odwiedziła
i powstał rozdział czternasty .
dziękuję Wam za wejścia, to wiele dla
mnie znaczy i daje wielką satysfakcję do pisania
kolejnych rozdziałów . ;)


3 komentarze:

  1. jesteś niesamowitą osobą, wiesz ?;*
    Twoje opowiadanie od początku polubiłam.. Jest świetny Harry i wszyscy i wgl.
    Przez ciebie nie zasnę! <3
    takie blogi jak twoje dają mi kopa do zmiany stylu życia na lepsze i powoli to realizuje;)
    uwielbiam cię ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejjku.. dziękuję .
      właśnie dlatego piszę.
      uwielbiam, kiedy ktoś daje mi taką motywację.
      piszesz, że TY nie zaśniesz.
      to co JA mam powiedzieć, kiedy czytam te cudne komentarze, od których rośnie mi taka gula w gardle, że zaraz się (znowu) poryczę?
      dziękuję strasznie . ;)
      widzę, że dostrzegłaś w tym opowiadaniu MNIE, z tego co piszesz . ;)
      no strasznie dziękuję. <3
      na pewno się odwdzięczę . ;D
      /V.

      Usuń
  2. Superrrr !! Nie no masz talent nie ma co !
    Czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń